Władze Amsterdamu podjęły decyzję o przeniesieniu słynnej Dzielnicy Czerwonych Latarni z dala od centrum miasta. Jak donosi brytyjski dziennik „The Guardian", już wkrótce 330 erotycznych okien wystawowych zniknie z wąskich uliczek stolicy Holandii. To kolejny krok mający na celu odświeżenie wizerunku miasta oraz walkę z szerzącą się w kraju przestępczością.    Reset turystycznego wizerunku Chęć zerwania z wizerunkiem kraju „seksu i narkotyków" wydaje się zdecydowana. W styczniu bieżącego roku burmistrzyni Amsterdamu Femke Halsema przedstawiła propozycje przepisów ograniczających turystykę narkotykową, które na wejście do coffee shopów zezwalałyby wyłącznie mieszkańcom. Chociaż sama nie optuje za całkowitym zakazem narkotyków, chce aby w mieście nie dochodziło do wywołanych nimi ekscesów. Burmistrzynię w decyzji poparła zarówno policja, jak i część obywateli Amsterdamu.   – „Amsterdam jest miastem międzynarodowym i oczywiście chcemy przyciągać turystów, ale pragniemy, aby przyjeżdżali oni ze względu na różnorodność, piękno miasta i jego zaplecze kulturalne" – powiedziała Femke Halsema.   Stowarzyszenie sprzedawców coffee shopów protestuje i ostrzega przed negatywnymi skutkami, które przyniesie za sobą inicjatywa rządu.   – „Ludzie chcą zapalić jointa. Jeśli nie mogą tego zrobić w kawiarni, kupią go na ulicy" – skomentował rzecznik Joachim Helms.   Kolejnym krokiem odmiany reputacji Niderlandów jest przeniesienie słynnej De Wallen – dzielnicy agencji towarzyskich i nocnych klubów – z dala od centrum. Radni miasta reprezentujący szeroką grupę partii politycznych, podzielili zdanie Halsemy i wyrazili zgodę na zmianę lokalizacji domów publicznych. Halsema podkreśla przy tym, że nie ma w planach zdelegalizowania pracy seksualnej, a decyzja pomoże chronić sexworkerki przed pogarszającymi się warunkami na rynku. Jej zdaniem kobiety w witrynach stały się bowiem w ostatnich latach obiektem drwin i pogardy.  Decyzji sprzeciwiają się same zainteresowane. Organizacja Red Light United przekonuje, że 90 procent ze 170 ankietowanych sexworkerek nie chce, aby Dzielnica Czerwonych Latarni zmieniła swoje oryginalne położenie. Według nich przeniesienie agencji na przedmieścia doprowadzi do spadku liczby klientów, a to w konsekwencji do zepchnięcia prostytucji do podziemia. /tekst: Kasia Kogut/